w październiku, myślałam że jeszcze przed świętami wrzucę je w pudło i schowam tak, żeby nawet nic nie wystawało. A przed świętami zdążyłam jedynie zamknąć drzwi zabałaganionej "pracowni", w której robiłam dekoracje. Okazało się jednak, że wciąż mam świąteczny nastrój - włączam sobie bożonarodzeniowe kawałki,
robię wianki - miałam dokończyć jeden a kończę trzeci :)
Mam chyba deficyt takiego przedświątecznego SLOW.
Niestety, nic nie może wiecznie trwać - właśnie spłynęło kolejne zamówienie, chcąc nie chcąc, muszę kończyć ten klimatyczny raut i przenieść się w kolorowy i pachnący świat kwiatów...
...a to chyba nie taka zła perspektywa ;)
Taki wianeczek sobie poczyniłam z łyżwami, których nijak nie mogłam wkomponować w żadną świąteczną dekorację, wreszcie zaskoczyło.
Życzę Wam wspaniałego, zimowego weekendu <3