W halloween najlepsze jest to, że można się wyżyć na dyni :) Była świetna zabawa podczas jej wycinania, a właściwie podczas zabiegu :P Po tym, jak narysowałam przerywaną linię czarnym cienkopisem na olbrzymiej głowie, zostałam okrzyknięta przez moją córkę, chirurgiem plastycznym :D Moja mama widząc mnie z "kosą", która tarzała się w dyńce, pytała czemu nie poszłam na medycynę :D Izka dzielnie mi asystowała, nurzając rękę w jej wnętrzu, a mąż dokonał korekty, wycinając każdy odstający farfocel. Operacja się udała! Dynia po zabiegu wygląda tak :P
A tak prezentuje się nocą...
Dynia chyba też zadowolona :P