Dwa lata temu dorwałam gazetę "Wena" Marzec-Kwiecień z 2007 roku, w której zaprezentowano kurs wykonania krokusów z bibuły. Postanowiłam wypróbować... i tak mi zostało :) Co roku ze mną są, dekorują stół, parapet, kredens albo koszyczek wielkanocny. W tym poście zaprezentuję stare wersje, a w następnym moje aktualne postrzeganie tych pięknych kwiatów :)
w pierwszej wersji uparłam się, by nadać im "mojego" charakteru i ufarbowałam płatki :P
to druga wersja aranżacji,
długo szukałam odpowiednich kolorów bibuły
długo szukałam odpowiednich kolorów bibuły
a trzecią - aktualną zobaczycie w następnym poście :) ZAPRASZAM!
wyglądają jak żywe
OdpowiedzUsuńWspaniałe świetna dekoracja
OdpowiedzUsuńbibułowe kwiatki kojarzą mi się z zajęciami plastyki w podstawówce... a te Twoje - jako .żywe i gustowne ;)
OdpowiedzUsuńcudne krokusy :)
OdpowiedzUsuńŚliczne, wyglądają bardzo naturalnie. Najpiękniejsze te pierwsze "farbowane"
OdpowiedzUsuńPiękna aranżacja w doniczce, krokusy jak żywe!!!
OdpowiedzUsuńŚlicznie to wszystko skomponowałaś :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne! Zdolniacha!
OdpowiedzUsuń